strzeżeniem, że «jeżeli zapisana suma nie wystarczy, to się do podatków ciż poddani przykładać powinni» (Vol. leg., IV, 111). «Zamiar fundatora — mówi Skrzetuski[1] — musiał być przynajmniej w początkach skutkowany, ale wkrótce w zaniedbanie poszedł... Województwo sandomierskie procent od tej sumy obracało na largicje (dary) obywatelom za różne posługi, dając im na to do dziedzica Janowic asygnacje». Na sejmie 1775 r. i dla tej sumy «wyrobiono uboczne sancitum» (uchwałę). Na mocy tego domagano się jej od dziedzica Janowic. Pozwano go do grodu sandomierskiego, który odesłał sprawę do trybunału a trybunał na sejm, «gdzie materja ta dotąd wniesiona nie była». Tymczasem suma ta podwoiła się i «mogłaby jakąkolwiek przynieść ulgę biednym powiatu sandomierskiego chłopkom, którzy chociaż w ciemnościach wychowani, wiedzą jednak dobrze o tym zapisie, wspominają codziennie i błogosławią dobroczyńcę swojego, a do Najwyższej Narodowej Zwierzchności ręce wznoszą, ażeby nie pozwoliła wydzierać im tego dobrodziejstwa Lipnickiego». Przed chciwością, brakiem uspołecznienia i nieżyczliwością szlachty dla chłopów zapis taki uratować się dla nich nie mógł[2].
- ↑ Prawo polit., s. 190.
- ↑ «Na całej przestrzeni Rzeczypospolitej — pisze Lubomirski (Roln. lud. s. 73) — od Muchowca i na północ do Bałtyku a na zachód do Warty, całe społeczeństwo zajęło się myślą reform włościańskich... Kobieta, mąż stanu, ławnicy miejscy lub dostojnik kościoła... wszyscy chylą głowy przed prawami kmiecia, uznając, że dla niego wybiła godzina, ażeby dostąpił obywatelstwa i spracowaną dłonią