Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/436

Ta strona została uwierzytelniona.

Współpracownik Zamojskiego, zacny Józef Wybicki, chcąc jako poseł bronić na sejmie jego Zbioru Praw, zamierzył wystąpić jako kandydat na sejmiku w Środzie. «Lecz zaraz po moim przyjeździe — opowiada w swych Pamiętnikach — postrzegłem na twarzach zapaloną ku mnie niechęć. Przechodząc, odbierałem komplimenta głośne: «Oto jegomość, coby chciał chłopów w szlachtę obrócić a nas w chłopów». «Więcej — odezwał się drugi — onby chciał nasze córki w chłopianki obrócić». Ostrzeżony przez przyjaciół, że przygotowano zamach na jego życie, uciekł potajemnie ze Środy i kandydowania na sejm zaniechał. Powracającemu z Warszawy — mówi w innem piśmie[1] — «zaszły mi drogę kupy poddaństwa. «Panie — wołają — powiedz nam, czy ten, co prawa nowe pisze, ma miłość rodzaju ludzkiego? Czy jest przyjacielem podobnego sobie stworzenia, które okrutna niewola z bydlęty zrównała?» Gdy ich o tem upewnił, «a tu głos w niebiosa poszedł: O Boże, przecież cię stworzenia twego stan dotknął, alboż będziemy ludźmi, jakiemi nas stworzyłeś». Jeremiaszowe

     

    Traci swoje szlachectwo starych praw przepisem.
    Wiążąc szlachciankę z chłopem, wyżlicę z kundysem,
    Nie może to być dobrze wedle tej nauki,
    Będą-li wyżłów rodzić z kundysami suki.
    Lepiej zawczasu topić te szczenięta tuszę.
    Bo pewnie wszystka Polska wkrótce skostrousze.
    Na początku zabiegać złemu radzę, niźli
    Schudną starzy gniazdowi dla mieszańców wyżli.

    Ogród fraszek, Lwów, 1908, s. 81.

  1. II, 37. Listy patrjotyczne, s. 9.