używać dopuszczam, ile widzę, że mu na życie jego dla mnie potrzeba».
Autor wymaga, ażeby chłop «miał moc żalenia się własnemi usty», ale nie radzi już teraz dopuszczać go do sejmu — nie dlatego, żeby w 5 miljonach chłopstwa polskiego nie znalazło się kilkudziesięciu rozsądnych, wymownych i znających potrzeby swego kraju, ale dlatego, że chłopi za lat kilkadziesiąt nie będą jeszcze posiadali własności gruntowej, a poseł sejmowy «powinien być ostatecznie osiadłym, aby mogąc żyć własnym chlebem i ogrzewać się własnym ogniem, własną radą interesy stanu swego przed narodem popierał».
Przy końcu tego pisma autor zapowiedział i rzeczywiście wydał Ciąg dalszy uwag ogólnych nad stanem rolniczym i miejskim. Tu jednak powtarza tylko swoje poprzednie wywody i żądania nawet w tych samych wyrazach. Zwracając się do posłów sejmowych, woła: «Wy mędrcy polscy... pomnijcie, że praca wasza nie będzie odpowiadała zamiarom ustanowienia waszego, jeżeli tej wolności, której słodycz sami czujecie, uczestnikami wszystkich narodu mieszkańców nie uczynicie. Życzycie sobie przywiązać ludzi do ziemi polskiej. Odkujcie hańbiące naród nasz więzy z nóg chłopa!»
Dzwon staropolskiej fabryki w Warszawie ulany (1790) zabrzmiał naganą. «Krzyczy mnóstwo ludu na przemoc a możnowładców pełno; skarzą się na bezprawie tysiące, a nikt sprawiedliwości domacać się nie może; widzą wszyscy ogólny nierząd, a poprawić go nie chcą; wieszają za sto złotych złodzieja, a największemu zbrodni honory czynią i dobrze go płacą;
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/451
Ta strona została uwierzytelniona.