strzygnął o niepowodzeniu jedynego ruchu zbrojnego przeciw najeźdźcom — powstaniu Kościuszkowskiem. Historyk rosyjski Kostomarów powtórzył tylko przekonanie pisarzów polskich, twierdząc, że «chłopi polscy spokojnie przypatrywali się, jak rozpadał się gmach Rzeczypospolitej»[1].
Tak mniemał również francuski Komitet ocalenia publicznego, który w odpowiedzi na prośbę Barssa o pomoc oświadczył (1794), że «nie da ani grosza i nie wyśle ani jednego człowieka dla podtrzymania rewolucji, której celem byłoby zachowanie rządu arystokratycznego lub monarchicznego». Wysłannik polski, zaręczając, iż «zrzekłby się natychmiast zobowiązań przyjętych wobec Rzeczypospolitej francuskiej, gdyby miał to przekonanie, że rewolucja polska nie dąży do zapewnienia wolności ludowi» i że on «ma na względzie wyłącznie interesy istotnego narodu polskiego, którym jest lud»[2] — nie ufał własnym swoim słowom. Były one bowiem prawdą tylko w ustach jednego człowieka — Kościuszki.
Kościuszko, wielki mędrzec rozumem i sercem, bezskaźnie szlachetny człowiek, najprawdziwszy po-