Strona:Aleksander Arct - Ciekawa powieść.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

i, wyciągnąwszy prawą rękę, uzbrojoną w rewolwer, stanął w gotowości.
Po trzykrotnem uderzeniu za drzwiami dał się słyszeć gruby głos:
Czy to wy, panie
— Tak! — odparł Myrray. — Otwieraj!
Zabrzęczały łańcuchy, drzwi się rozwarły.
W niedużej pieczarze, oświetlo nej dziennem światłem, leżał na tapczanie Robert. Otaczało go sześciu zbrojnych hindusów.
Ci na widok obcych, porwali za broń, lecz na rozkaz Myrraya opuścili strzelby.
— Drogi Robercie! — zawołał Balston. — Nareszcie cię widzimy!
Robert zerwał się, usiadł na posłaniu i odezwał się drżącym głosem:
— O, Boże! To pan? — I Nelly także tu? Ja śnię pewnie, — to niemożliwe. Co za szczęście!..
Chciał powstać, lecz siły go opuściły: zachwiał się i opadł na posłanie.
— Wody! — krzyknęła panna Balston i uklękła przy narzeczonym.
X Już mi elpiej!.. Już... mi zupełnie dobrze! — odezwał się Robert.
Szybko opanował wzruszenie, uściskał lorda i ucałował ręce na rzeczonej.
— O, dzięki wam! Dzięki! — szeptał.
— Nie nam dziękuj, lecz tym oto dżentelmenom — rzekł Balston. — Nie wiem, czybyśmy cię zdołali odnaleźć, żeby nie ich szla chetna pomoc.
Robert powstał i milcząc, uści skał nasze dłonie.
— Wyjdziemy stąd jak najprę dzej! — zawołała panna Balston
— Bronić wyjścia! — krzyknął Myrray i ruchem głowy wskazał stróżującym wyjście z groty. Zwróciwszy się zaś do Balstona, dodał:
— Oddam jeńca wówczas, gdy dopełnicie warunków umowy.
— Co to znaczy? Jaka umowa? — zawołał Robert.
— Robercie — odezwała się panna Balston. — Chcąc cię ratować, zgodziłam się na to, czegobyś przez honor, lub upór nie uczynił. Obiecałam temu — powstrzymała się — temu Myrrayowi połowę “naszego majątku.
— Robert zadrżał i zacisnął wargi. Wnet jednak rozjaśnił twarz i rzekł:
— Nie wart on tej łaski, lecz — trudno... Skoro pani każe — spełnię jej żądanie.
Wyszliśmy i po godzinie drogi dotarliśmy do miejsca, gdzie Robert ukrył swój skarb.
Wydostawszy ze szczeliny ska ły mały płócienny woreczek, wy jął z niego kilka dużych i małych dyamentów i oddał je pannie Bal ston.