— Ponieważ są one własnością pani — rzekł — proszę z niemi czynić, co się spodoba.
Panna Balston rozdzieliła dyamenty na dwie równe części i zaproponowała Myrrayowi wybrać jedną z nich. Myrray chciwie wyciągnął dłoń i wziął tę część, która mu się wydała więk szą.
Wróciliśmy z gór wszyscy zadowoleni, a narzeczeni nad wyraz szczęśliwi. Po upływie dwóch tygodni odbył się w Kalkucie ślub panny Balston z Robertem. Po kilku dniach nastąpiła smutna scena pożegnania.
Floryan, ulegając pośbom pan ny młodej, obiecał, że po dokona nej wyprawie do Afryki, odwiedzi ich w Londynie.
Niestety, stało się inaczej niż projektował.
Przy tych słowach pan Maciej umilkł i schylił smutnie głowę.
∗
∗ ∗ |
Po chwili, westchnąwszy, tak mówił dalej:
— Rozległ się dzwonek, zaświ szczała świstawka i okręt ruszył Długo powiewaliśmy chustkami, żegnając naszych przyjaciół.
Brzegi Kalkuty rozbłękitniały roztopiły się powoli.. Otoczyyły nas bezmiary morza..
I znów przez kilka tygodni borykaliśmy się z burzami i cyklonami, zanim, okrążywszy całą Afrykę, zawitaliśmy do zatoki Gwinejskiej i zarzuciliśmy kotwicę w porcie Roc Bereby.
Pierwszym celem wyprawy Floryana było zbadanie połączenia Złotego Brzegu, czyli wybrze ża zatoki Gwinejskiej z Sudanem.
Przedsięwzięcie to wymagało wielkiej śmiałości i niezwykłej odwagi, bo te dwie przestrzenie afrykańskiej ziemi przedzielał olbrzymi las dziewiczy, ciągnący się na przestrzen pięciuset z górą kilometrów.
Dowódca fortecznej załogi w Roc Bereby, dowiedziawszy się o zamiarach Floryana, pokiwał z powątpiewaniem głową i wskazawszy na las którego skraj ciemnił się nieopodal, rzekł:
— Uważam za swój obowiązek ostrzec hrabiego, że w tej tajemniczej puszczy, tonącej w ciągłych zmrokach, już zginęły setki osób. Na potwierdzenie mych słów podaję fakt, że niedalej, jak w zeszłym roku 1897 siedem wypraw francuskich zostało wyciętych w pień przez dzikich, zamie szkujących ową olbrzymią — potworną puszczę
— Wszystkie te straszne opowieści nie wstrzymają mnie od tej myśli.
— Jeśli los poprzedników nie zastrasza hrabiego, życzę szczęścia i jako przedstawiciel francuskiego rządu cieszę się, że są jeszcze śmiałkowie, dzięki którym może się uda połączyć Złote wybrzeże z Sudanem i z francuską Gwineją.