W jednem miejscu drogę prze cinał głęboki potok. Przedostaliś my się przezeń po olbrzymim pniu drzewa, które stanowiło ro dzaj mostu.
Dosięgaliśmy już przeciwległego brzegu, gdy w tem huknął wystrzał: jeden z tragarzy krzy knął, chwycił się za piersi i upadł na ziemię. Po tym wystrzale rozległ się drugi, trzeci.. Kule zaświstały koło naszych uszu.
— Ognia! — zakomenderował Ollone i na czele strzelców natarł na dzikich.
Powstał zgiełk i wrzawa nie do opisania.
Huk wystrzałów zagłuszyły przeraźliwe krzyki dzikich, którzy zaczęli uciekać do swych sza łasów, widniejących na pobliskim wzgórku.
Lecz Ollone wyprzedził ich i przeciął im drogę; zaś Honstains Floryan i ja z drugą połową żołnierzy pośpieszyliśmy zająć to wygodne obronne stanowiska. Pewni, że osada pusta, wbiegliśmy śmiało na wzgórze. Wtem z wnętrza szałasów zahuczał morderczy ogień... Krzyknąłem: uczułem w prawem ramieniu przeszywający ból... Fuzya wy padła mi z ręki.. Zachwiałem się i — upadłem na ziemię.
Floryan pochwycił mię pod pachy i zaczął ciągnąć w krzaki.
W tem i on jęknął, puścił mię i upadł obok na trawę.
Usiłowałem się podnieść, lecz napróżno! Uczyłem dziwny zamęt w głowie. W oczach mi pociemniało — zemdlałem.
Kiedym odzyskał przytomność ujrzałem ze zdziwieniem, że leżę na tapczanie w niskim ciemnym szałasie. Obok mnie na dru gim tapczanie leżał Fliryan. Był kredowo blady, miał oczy zamknięte i dawał zaledwie słabe znaki życia. Przy nim siedział Ol lone i opatrywał mu ranę.
— Kapitanie! — zajęczałem — pić! Umieram z pragnienia!
Ollone przywołał Hostainsa, który przyniósł mi w kaszkiecie wody.
Gdy ugasiłem pragnienie, spy tałem o stan zdrowia Floryana.
Hostains dał znak mi ręką, żebym nie mówił głośno i, usiadł szy przy mnie, wyszeptał:
— Przyjaciel pana jest ciężko ranny w bok. Sądzę jednak, że się uratuje. Od schwytanych jeńców dowiedzieliśmy się, że jesteśmy na kresach Sudanu o dwa dni drogi od francuskiego fortu Beyla, gdzie się znajduje nasza silna załoga. Pobiwszy wro ga, który nas naraził na tak wiel kie i bolesne straty, wysłałem
Strona:Aleksander Arct - Ciekawa powieść.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
Al. Ar.
CIEKAWA POWIEŚC.
(Ciąg dalszy)