ką! Zbawcy ojczyzny będą ostatniemi ofiarami tej nieszczęsnej wojny, przez którą musimy wywalczyć naszą niepodległość! Jesteśmy pasterskim narodem, w pasterskiej więc chacie, którą lud nazywa Rütli, a która stoi samotnie niedaleko od Brunnen — rostrzygną się nasze losy. Niech na wszystkich górach Szwajcarji rozbłysną ognie! — znaki ogólnego powstania. Niech rozjaśnią ciemnie nocy, niech spalą zamki książąt pająków, książąt pasożytów! Przedstawiciele trzech kantonów: Uri, Szwyz i Unterwalden, podajmy sobie dłonie i przysięgnijmy, że na śmierć i życie będziemy bronić naszej ziemi!
Po tych wyrazach Staufacher powstał i ująwszy dłonie Fürsta i Tella, rzekł uroczystym głosem:
— Przysięgamy na życie i śmierć!
— Na życie i śmierć! — powtórzyli Tell i Fürst.
∗ ∗
∗ |
Po ciemnosinym sklepieniu nieba płynęła wolno tarcza księżyca i słabym blaskiem oświecała śnieżne szczyty gór i powierzchnię Vierwalszteckiego jeziora.
Drożyną, wijącą się po zboczu wzgórza, szło kilku ludzi.
Idący na przedzie Baumgarten wyciągnął rękę i, wskazując towarzyszowi na kilkanaście ciemnych sylwetek domków, rozrzuconych u stóp góry nad brzegiem jeziora, rzekł:
— Patrz, Winkelriedzie, to Brunnen, mieścina mała, ale bardzo zamożna, bo zamieszkała przez kupców, których statki krążą po całym jeziorze.
— Jesteśmy więc u celu podróży — zauważył