Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/41

Ta strona została skorygowana.

Szanowna Pani!

„To, co uważała Pani za krótki i może mało ciekawy flirt karnawałowy — to dziwny w sercu i duszy mojej wywołało posiew. Kocham Panią!!
Nie myśl Pani, że miłość moja jest to egzaltowaną rośliną, wyhodowaną w sztucznem cieple i chorobliwej atmosferze salonów; jest uczuciem głębokiem, jakie rozwinąć się może tylko w duszy człowieka niezepsutego, który dużo romantyzmu ukrywał pod maską ironji z tej tylko przyczyny, że romantyzm jest dziś niemodny i mógłby wydać się śmieszny w ścianach salonów. Śmieszności zaś bałem się więcej, niż czegokolwiek innego“.
„Miłość moją ukrywałem długo i bałem się ją Pani wyznać, — nie wiedziałem bowiem, jak zostanie przyjęta. — Wyśmianie mego uczucia mogło mnie złamać. Uważałem, że spełnienie pierwszego kaprysu Pani zbliży nas. Zamiast czerwonego błazna odkryłem w garderobie kabaretu ruinę mego szczęścia, rumowisko mych marzeń i planów przyszłości. Chęć spełnienia kaprysu Pani pociągnęła jeszcze jedną i to o wiele większą dla mnie tragedję: utratę tej, którą kocham.
Listem tym żegnam Panią prawdopodobnie na zawsze.
Od chwili wysłania listu rozpoczną się dla mnie dni ciężkie i twarde. W ciemną przyszłość niosę jednak jeden malutki promyk szczęścia: — obraz Pani takiej, jaką po raz ostatni Ją widziałem — z tym dziwnym wyrazem zmęczenia na cudnej twarzy, z tym promykiem sympatji