Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/56

Ta strona została skorygowana.

swych przyjaciółek, a u mężczyzn podziw dla swej elegancji i dobrego smaku.
Po kilku latach w usposobieniu pani Hali zaczęły jednak zachodzić pewne zmiany. Atmosfera salonów i sal balowych zaczęła ją ciągnąć sama przez się. Gdy mąż zażądał, by w swoich salonach urządzała five o’clocki i rauty, pani Halina chętniej zgodziła się na tę propozycję, aniżeli nawet mąż tego oczekiwał.
Młoda, piękna żona bankiera była na każdym balu, raucie czy koncercie oblężona przez mężczyzn. Ten kręcący się obok niej korowód czarnych fraków sprawiał jej satysfakcję, — pozwalał triumfować nad przyjaciółkami, odbierać zazdrosne spojrzenia innych, mniej szczęśliwych kobiet. Pani Hala chciała korowód ten jeszcze bardziej zwiększyć i na długo przy sobie utrzymać, starała się być uprzejmą, dowcipną, interesującą, pozwalała nawet na śmiałe dwuznaczniki, na wyraźne niedomówienia... Powoli, w ogniu flirtu, w szepcie zwierzeń w pani Hali zaczynała budzić się kobieta. Karol Mertinger nie zastanawiał się nad temi zmianami w usposobieniu żony. Doskonała konstelacja dla interesów walutowych pochłaniała całkowicie jego uwagę, a poza tem zgóry miał już urobione przekonanie, że tylko poza domem może znaleźć odpowiednią dla swego usposobienia kochankę.
Korzystając z olbrzymiej swobody, pani Halina coraz częściej wracała do domu ze wspomnieniem miłej rozmowy z tym, lub innym młodym człowiekiem, coraz częściej zatrzymywała w swej pamięci sylwetkę któregoś z sympatycznych adoratorów.
W tym czasie poznała Wika Skarskiego. Wik mógł się podobać. Nietylko warunki zewnętrzne