Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/57

Ta strona została skorygowana.

jednały Wikowi sympatję kobiet, umiał on być raz powściągliwy, raz brać kobiety na tę umiarkowaną nonszlancję, czasem na cynizm, a czasem nawet na romantyzm.
Dalej, Wik cieszył się wśród kobiet opinją bardzo dyskretnego młodego człowieka, co stanowi najlepszą rekomendację na kochanka.
Wspomnienie Wika, ostatnia zabawa u Kleskich skierowały myśli pani Hali ku „Złotemu Ptakowi“ i tragedji Karola. Pani Hala chciała wstać i telefonicznie wezwać do siebie prokurenta banku męża i siostrę, by z nimi omówić szczegóły pogrzebu i stan interesów, w jakich mąż ją pozostawił, gdy do pokoju weszła pokojówka, niosąc śniadanie. Na tacy leżał list. Pani Hala szybko przedarła kopertę i przeczytała nerwowo skreślone na arkusiku litery. List pisany był ręką Wika. Szybko przebiegała oczyma po białej kartce papieru, wreszcie list wypadł jej z ręki, — pani Hala ukryła twarz w poduszkach, i spazmatyczny płacz wyrwał się z jej krtani...