Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/71

Ta strona została przepisana.

prokuratorze, podać mogę, że tego samego wieczoru, w którym rozegrała się ta tajemnicza tragedja w garderobie „Złotego Ptaka“, Mertinger był u mnie. Omawialiśmy kilka ważnych interesów finansowych, między innemi Mertinger obiecał mi redyskont na kilka tysięcy złotych i około godziny ósmej chciał się ze mną pożegnać. Ja i żona zatrzymaliśmy go, prosząc, by został na kolacji. Mertinger w żaden sposób nie dał się uprosić. Przed żoną moją tłumaczył się, że musi być w teatrze, ponieważ z kimś ze znajomych umówił się, mnie zaś na odchodnem szepnął poufnie: „Dziś wieczorem mogę przegrać zakład 5 tysięcy złotych“. Co te słowa miały znaczyć, tego nie rozumiem, nie brałem ich zbyt poważnie i przypuszczałem, że Mertinger chce się wykpić, bo śpieszy się do przyjaciółki.
Obecnie przyszedłem pana prokuratora uwiadomić o tych szczegółach, bo może akurat będą one panu potrzebne do wyjaśnienia niektórych ciemnych lub niezrozumiałych punktów śledztwa.
Gliński po tem zeznaniu bankiera przebiegał w myślach zebrane dotychczas punkty zbrodni, starał się do nich dołączyć nowe, teraz naprowadzone przez Steinberga, w żaden sposób jednak nie wiązały się one z sobą, zaciemniały jeszcze bardziej sprawę. Po chwili namysłu Gliński zapytał:
— A czy w czasie rozmowy z panem Mertinger nie objawiał żadnego zdenerwowania? Czy nie odniósł pan wrażenia, że wybiera się na jakąś niebezpieczną eskapadę?
— Owszem, Mertinger był silnie zdenerwowany. Jeśli przez chwilę wierzyłem w zakład, to uważałem, że Mertinger prawdopodobnie po pijanemu założył się z kimś o jakąś poważną kwotę, a teraz nie wie, jak wyleźć z kabały. Wiadomość, jaką na