jeden bardzo ciekawy dowód pańskiej bytności w garderobie czerwonego błazna, mianowicie wyraźny ślad pańskich palców na drzwiach garderoby od strony wewnętrznej, który niezbicie świadczy o tem, że albo pan był we wnętrzu garderoby, albo ręką przytrzymywał pan drzwi.
— A więc tak, byłem w garderobie.
— Co pan tam ciekawego zobaczył?
— Tego powiedzieć nie mogę.
— Dziwne, że pan, panie Skarski, człowiek inteligentny, w dodatku prawnik z zawodu, daje tak tajemnicze odpowiedzi prokuraturze w chwili, gdy pan wie, że chodzi o zbrodnię morderstwa. Chyba dokładnie zdaje pan sobie sprawę z tego, że jeśli o pańską skórę chodzi, to taka odpowiedź jest fatalna, — a jeśli nie pan popełnił to morderstwo, w takim razie obowiązkiem chyba pana jest dopomóc nam do wyszukania sprawcy. Teraz ponawiam pytanie: Co pan widział wewnątrz garderoby?
— Tego powiedzieć nie mogę.
Gliński uśmiechnął się, wolno odsunął szufladkę biurka, rozwiązał jakiś przedmiot, opakowany w cienką bibułkę i, patrząc prosto w oczy Wika, rozpakował parę nowych skórzanych rękawiczek.
— Widzi pan te rękawiczki? — wczoraj w czasie rewizji zakwestjonowano je u pana.
— Tak, to moje rękawiczki.
— Otóż jedną z nich znaleziono w godzinę po morderstwie za kulisami. Numer rękawiczki zapisaliśmy, daliśmy nawet mały znaczek wewnątrz, i komisarz Borewicz odniósł ją panu, jako rzekomo zgubioną w ministerstwie. Pan przyjął tę rękawiczkę, jako swoją własność. Jak to wytłumaczyć?
— Stwierdziłem już, że rękawiczki są moje, i możliwe, że w czasie wczorajszej rewizji bez mo-
Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/96
Ta strona została przepisana.