Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/140

Ta strona została uwierzytelniona.

. Udałam, że nie chcę przyjąć, bo suma jest zbyt mała.
„Targowaliśmy się dalej, ale już przy stole. Garbus dodawał dalszych sto dolarów, nachylił się nad szufladą, aby wydostać pieniądze. Wyjęłam błyskawicznie z kieszeni płaszcza Nagan, ale nie mogłam strzelić, uderzyłam go z całej siły ciężkim rewolwerem w głowę, garbus ani nie jęknął, zachwiał się, chwycił mnie kurczowo ręką za kołnierz futrzany, wtedy uderzyłam po raz drugi. Puścił kołnierz i rozłożył się na stole.
„Uderzałam wtedy raz po raz Naganem w potworną głowę, aż sądziłam, że skończył swój podły żywot. Pieniądze wzięłam bezwiednie nawet, nie pamiętam kiedy to uczyniłam, możliwie, iż w czasie szamotania się wyrwałam mu jakieś pieniądze z ręki, możliwe, że był między nimi i duży banknot studolarowy, który przedarł się na połowę. Nie pamiętam szczegółów zbrodni. Wyszłam z hotelu niepostrzeżona przez nikogo.
„Twierdzę, iż wymierzyłam sobie sprawiedliwość i stąd mój spokój. Dziś krwawy czyn mój napełnia mi duszę radością, bo uważam, że teraz dopiero zmyłam ohydę pamiętnej nocy w „Orle“. Wyrok sądu przyjmę bez protestu...“
Skończyła mówić, usiadła spokojnie w ławce. Publiczność i sędziowie pogrążeni byli w milczenu, jakby wsłuchani jeszcze w echo ostatnich słów oskarżonej. Wiera Aleksandrowna Kalinowa ukryła twarz w dłoniach, nerwowy dreszcz wstrząsał jej ciałem. Wkrótce opanowała się, podniosła głowę, spojrzała raz jeszcze na sędziów. Twarz jej była kredowo blada, ale ani jedna łza skruchy nie zabłysła w jej dużych oczach.
Sąd udał się na naradę.

• • •

Zaledwie drzwi pokoju obrad zamknęły się za członkami trybunału, gdy prokurator zbliżył się do adwokata Kierskiego i spytał: