Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/25

Ta strona została uwierzytelniona.

Narazie niech pan zaniecha tej pracy, a zrobi zdjęcie daktyloskopijne. Ja tymczasem przejrzę papiery, rozrzucone po podłodze — rozkazał komisarz Borewicz.
Przetrząśnięto każdy schowek, każdą szufladę, przeszukano nawet dziury w tapetach.
Około godziny czwartej przybyła na miejsce komisja sądowo-lekarska.
Był już późny wieczór, gdy policja i sędzia śledczy ukończyli badania i przeciskali się w bramie przez tłum ciekawych, którzy na wiadomość o morderstwie, oblegali do późnej nocy dom przy ulicy Chmielnej.


ROZDZIAŁ II.
Silne rozdźwięki.

Premjera w teatrze przeciągała się do nieskończoności. Przed budynkiem teatru stał długi wąż dorożek, czekając niecierpliwie na koniec przedstawienia. Oświetlona tarcza zegara ratuszowego wskazywała już północ, gdy wreszcie przed wejściem zapaliły się mleczne kule lamp łukowych i służba teatralna z pośpiechem otworzyła podwójne skrzydła bramy. Za chwilę wysypały się rzadkie grupki szczęśliwców, którzy pierwsi zdołali docisnąć się do garderoby. W kilka minut za nimi ruszyła szeroka masa ludzka, zatrzymywała się na chodnikach, rozdzielając się po chwili na długie, wąskie pasemka, odpływające w różne strony miasta. Trzeszczenie motorów, ryk syren automobilowych, nawoływania dorożkarzy, górowały nad gwarem śmiechu i rozmów ludzkich.
Mimo skwaru lipcowego, który zdołał wygnać już znaczną ilość mieszkańców Warszawy na letniska, na dzisiejszej premjerze był komplet. Nazwisko Juljana Saji, młodego i modnego komedjopisarza, który iście z francuską finezją zlepiał kolorowe baloniki dowcipnych djalogów, trafnych aforyzmów,