Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/37

Ta strona została uwierzytelniona.

Mijał Belweder, a odpowiedzi jeszcze nie znajdował.
Mimo wczesnej pory, ruch w mieście był już duży. Wozy z pieczywem i mlekiem wymijały się szybko, aby na czas zaprowiantować Warszawę. Przepełnione aż po stopnie wozy tramwajowe wiozły robotników w dół nad Wisłę. Służące biegły szybko po zakupy, aby odrobić szybkim krokiem przydługie minuty snu. W ten korowód ludzki wplatała się czasem jakaś nitka życia nocnego. Wóz z jarzyną nie mógł wyminąć dorożki, która wiozła mocno zmęczone towarzystwo z dancingu.
Karnicki przystanął chwilę na rogu Alei Ujazdowskich, by w blaskach rannego słońca obserwować wczesny ruch ulicy. Od świeżo polanych chodników wiał miły chłód, promienie słońca nie nasycały jeszcze żarem. Spojrzał na niebo, — błękitu ciemnego jak farbka, nie psuła ani jedna chmurka. Nagle za plecami usłyszał dyszkant roznosiciela gazet:
— Kurjer! Kurjer! Bestjalskie morderstwo w hotelu Mincerowej!
Karnicki drgnął. Kupił gazetę. Na pierwszej kolumnie grubemi czcionkami, opisany był fakt zamordowania emigranta rosyjskiego. Z ogromną ciekawością czytał szczegóły tajemniczego morderstwa, potem wzruszył ramionami.
— Dziwne, dla kogo życie tego nędzarza mogło przedstawiać jakąś wartość? — szepnął sam do siebie.
Schował gazetę do kieszeni i skierował się wolnym krokiem na Natolińską, a w głowie jego kłębił się natłok dziwnych myśli.


ROZDZIAŁ III.
Na martwym punkcie.

Prokurator Zabielski opracowywał przeciw spółce „Metallum“ akt oskarżenia. Struktura oskarżenia nie była łatwa. Cała plejada umów i kontraktów,