Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/41

Ta strona została uwierzytelniona.

przysługę Gwoździk otrzymywał flaszkę wódki. Gdy pokazaliśmy wywiadowcom fotografję zamordowanego, to zgodnie oświadczyli, że nigdy nie widzieli garbusa ani wchodzącego, ani wychodzącego z jakichkolwiek podejrzanych miejsc.
— Niesłychanie sprytny i szczwany człowiek — podkreślił z podziwem prokurator.
— Ale za to znaleźliśmy co innego. Koresponcję z Moskwy, którą Gałkin przechowywał u siebie. Nie spodziewał się widocznie tak szybkiej przeprowadzki na drugi świat. Mamy w rękach list podpisany przez komisarza Falbera, datowany z Moskwy, w którym dziękują Gałkinowi za wskazówki przy schwytaniu dwóch oficerów byłej armji carskiej, którzy przedzierali się w jakiejś misji do Woroncewa. Potem mamy w rękach kilka instrukcji, polecających Gałkinowi wszczęcie agitacji wśród emigracji rosyjskiej w Warszawie za masowym powrotem do kraju. Pozorem dla tej agitacji miała być ogłoszona amnestja. Tej instrukcji trzymał się też Gałkin skrupulatnie i agitował wszędzie za powrotem. Tyle tylko wiadomo mi w sprawie Gałkina.
Sandberg wyjął srebrną papierośnicę, poczęstował prokuratora papierosem, potem sam zaciągnął się dymem i uśmiechając się, spytał Zabielskiego:
— Dobry tytoń?
Prokurator z zadowoleniem wypuścił smugę niebieskiego dymu z ust.
— Rzeczywiście znakomity — lepszy od naszego — odpowiedział z uznaniem.
— Nie przypuszcza nawet pan prokurator, że te papierosy mają coś wspólnego z zamordowaniem Gałkina. Jak to dziwnie, że sprzeczne sprawy mają często wspólny korzonek...
— Cóż mogą mieć wspólnego? — zaśmiał się Zabielski. — Chyba Gałkin w testamencie zapisał je panu...
— Niestety, testamentu nie zostawił. Są jednak ludzie, którzy niepokoją się właśnie tem, czy