Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

Kobieta w skunksowym kołnierzu stała chwilę bezradnie w grupie szumowin podmiejskich, wreszcie nieśmiało nacisnęła klamkę u drzwi. W przedpokoju spostrzegła woźnego i prosiła go, by doręczył kartkę prokuratorowi. Woźny znikł za drzwiami, po chwili wrócił oznajmiając, że prokurator ją wzywa.
Zabielski kończył przesłuchiwanie jakiegoś młodego przestępcy, o bardzo solidnej budowie ciała, skutego stalowym łańcuszkiem. Gdy policjanci wyprowadzili go z gabinetu, prokurator zwrócił się zaraz do młodej kobiety:
— Uwiadomiła mnie pani przez woźnego, że chce złożyć jakieś ważne zeznanie w sprawie morderstwa przy ul. Chmielnej. Słucham panią.
Kobieta usiadła nieśmiało na krześle, drżącemi z zimna palcami odpięła wytarty płaszczyk i mówiła łamaną z rosyjska polszczyzną:
— Jestem Rosjanką, nazywam się Tatjana Iwanowna Szulgin. Z zamordowanym Gałkinem łączyły mnie bliższe stosunki...
Prokurator spojrzał na nią, nie mogąc, zdaje się, pojąć, jak mogły tę niebrzydką młodą osobę łączyć bliższe stosunki z kaleką o potwornym wyglądzie. Ona widocznie zrozumiała zdziwienie w oczach Zabielskiego, bo zczerwieniła[1] się i zaczęła gwałtownie tłómaczyć:
— Mówię źle po polsku, może nieściśle wyraziłam się, nazywając przyjaźń z zamordowanym, bliższym stosunkiem. Z inżynierem Gałkinem łączyła mnie przyjaźń. Nie wiem oczywiście, czy z jego strony była ona szczera, ale długi czas zdawał się mnie jedną obdarzać zaufaniem. Wiara moja w jego szczerość zachwiała się dopiero wtedy, gdy dowiedziałam się, że był płatnym prowokatorem, że wkradł się w nasze koła tak umiejętnie, że najpodejrzliwszych nawet wśród nas zdołał uśpić...

— Powiedziała pani „wśród nas“, co pani przez to rozumie?

  1. Przypis własny Wikiźródeł Możliwy błąd w druku; zamiast słowa zczerwieniła winno być zaczerwieniła.