Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/84

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wśród nas, monarchistów.
— Ach więc pani jest monarchistką?
— Tak — szepnęła nieśmiało.
Otóż długo nie mogliśmy pogodzić z myślą, że Gałkin był prowokatorem. Wydawało się nam wręcz nieprawdopodobnem, by człowiek, z którego ust padło tyle nienawistnych słów pod adresem oprawców własnego narodu, mógł być szpiegiem-najmitą. Niestety fakta, jakich dostarczyła nam polska policja wykazały, że byliśmy w tragicznym błędzie. Prowokatora braliśmy za największego fanatyka naszej idei. Dziś właściwie powinnam błogosławić rękę, która usunęła Gałkina ze świata, a nie dopomagać do jej wykrycia, ale sumienie każe mi powiedzieć wszystko, co w tej sprawie wiem. Ścigają mnie dalej jakieś dziwne wizje... Widzę zamordowanego. Wizję starałam się odgonić weronalem, potem bojąc się samotności, zapraszałam krewna na noc. Nic nie pomogło, wizja prześladowała mnie wszędzie. Wreszcie nerwy zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa, przestałam spać. Wczorajszej nocy dostałam niespodziewanie jakiegoś ataku nerwowego.
Twarz Tatjany Iwanowy Szulgin, była blada jak płótno, zbielałe usta chwytały oddech.
Zdenerwowanie młodej kobiety zaczęło udzielać się i prokuratorowi. Zabielski uczuł jakiś chłód w sercu i dziwny niepokój, zdawało mu się, że tam w kącie, za regałem, na rozpiętej sieci siedzi jakiś wielki pająk, pokryty plamami krwi i wypukłemi oczyma hypnotyzuje młodą kobietę. Prokurator uczuł nawet piwniczny chłód, który bił na niego z za regała. Chciał nacisnąć guzik dzwonka i wezwać woźnego, aby przerwać sam na sam z tą kobietą, ale Tatjana Iwanowna zaczęła wolno uspakajać się. Chwilę układała myśli w jakimś porządku.
— Wyrzuty sumienia — mówiła — rozpoczęły się od wieczora, w którym byłam w teatrze. Wystawiano „Sąd nad Antychrystem“. W sztuce tej poznałam pracę... Gałkina.