Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/85

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie rozumiem pani — przerwał prokurator.
— Proszę o chwilę cierpliwości, a zaraz wytłumaczę. Otóż Gałkin za życia swojego bardzo cierpiał, nietylko fizycznie, ale przedewszystkiem moralnie. Dziwny ten człowiek rozumiał, że wyglądem zewnętrznym może budzić wstręt u ludzi i dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, że żadna kobieta nie byłaby zdolną go pokochać. Był słaby, a płuca przeżerała mu gruźlica. A chociaż kaleka i suchotnik, miał jednak chwile szczęścia i zapomnienia, było to wtedy, kiedy... pisał. Bogata fantazja iście rosyjska, pozwalała mu wyzwalać się z garbów, być młodym i pięknym, dokonywać wielkich dzieł. Zdaje mi się, że nie doceniał tego, co pisał. Przeciwnie, uważał pisanie za swoją słabostkę, z którą powinien się kryć. Do mnie jednej miał zaufanie. Intuicją wyczuł, że go nie wyśmieję, że zrozumię, iż on musi czasem zapomnieć o rzeczywistości, o swoim poczwarnym wyglądzie i o bliskiej śmierci. Wtedy zaczął mi czytać głośno swoje nowele, a przedewszystkiem powieść. W miarę czytania, uważałam powieść za arcydzieło. Namawiałam go ustawicznie, by postarał się ogłosić ją drukiem. Spojrzał przerażony na mnie i chciał zaprzestać dalszego czytania. Tłumaczyłem mu wtedy, że jego powieść może dać tysiącom naszych braci, rozsypanych po święcie nadzieję i ukojenie.
„Bo czyż nie mogło budzić nadziei proroctwo Gałkina, że Rosja obecna, to tylko Rosja pokutująca, która bliską jest już odkupienia swych win? Sobie zatrzymał Gałkin rolę Motryna, młodego zdrowego człowieka, który wdziękiem i rozumem jedna sobie zaufanie mężczyzn i miłość kobiet.
„Rozumiałam, że Motryn był haszyszem dla Gałkina. Garbus przeżywał tę rolę, był piękny, głosił rzeczy wielkie. Całą fabułę powieści Gałkina znalazłam żywcem w sztuce Karnickiego „Sąd nad Antychrystem“.
Prokurator Zabielski słuchał opowiadania młodej Rosjanki z niezwykłym zainteresowaniem. Gdy po-