Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/114

Ta strona została uwierzytelniona.

tego napisałem przed kilku dniami list do jednego z wyższych oficerów sztabowych w Warszawie z prośbą, aby interwenjował u władz w naszej sprawie. Oficer na granicy oświadczył mi, że przed dwoma dniami otrzymał już z Warszawy polecenie ułatwienia nam wjazdu do Polski. Jak widzisz więc uczyniłem wszystko możliwe, aby tylko uchronić ciebie przed niespodzianką...
— Więc te zastrzyki, które otrzymałam od doktora Hiwi, to był „Caisit?“
— Tak.
— Dlaczego japończyk nie mówił mi tego?
— Nie wiem, może nie pytałaś go o to...
— Pytałam. Dał mi jednak tak niewyraźną odpowiedź...
— Gdy będzie w Warszawie, pociągniesz go za to do odpowiedzialności.
Pani Luiza milczała, widocznie niezadowolona z tak niejasnej odpowiedzi. Potem spytała znowu:
— Czy żołnierze na pograniczu, to niemcy?
— Skądże znowu. Są to wyłącznie polacy. Żadne przecież państwo nie byłoby tak lekkomyślne, aby na pograniczu stawiać potrole obcej narodowości.
— A dlaczego władają tak doskonale językiem niemieckim?
— Pochodzą oni, z wyjątkiem porucznika, który jest obywatelem wschodnich kresów Polski,