Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/115

Ta strona została uwierzytelniona.

z dawnego zaboru pruskiego. Tu musieli się dawniej uczyć po niemiecku. Przed dwunastu jeszcze laty niebezpiecznie było przyznawać się tu do polskości. Słowo „Polak“ wymawiało się z trwogą na ustach. Za nie katowano dzieci w szkole, za to słowo odbierano rodzinom ziemię, którą od dziada pradziada posiadali...
— Przesadzasz.
— Zapewniam cię, że mówię szczerą prawdę.
I Strogow tłumaczył swojej towarzyszce bezprawny fakt zaboru ziemi polskiej, opowiadał jej o strasznych czasach Fryderyka Wielkiego i polityki Bismarcka. „Ausrotten,“ — było to jedyne hasło, które stosowano wobec polaków na roli, w handlu i przemyśle. Ucisk ten był tak straszny, że piętnowały go wszystkie państwa cywilizowane na ziemi.
Słuchała z zainteresowaniem. Nie miała pojęcia, że naród niemiecki w czasie wielkiego rozwoju kultury, nawet w dwudziestym wieku mógł drapieżność i zaborczość swoją posunąć aż tak daleko i ubierać ją jeszcze w formę legalnej ustawy. W oczach jej zaczął naród, który teraz spokojnie orał i siał swoje zagony w promieniach wiosennego słońca, nabierać nimbu jakiegoś męczeństwa i bohaterstwa. A Strogow opowiadał jej dalej o Wrześni, o wozie Drzymały, o podziemnej pracy narodu polskiego, który nigdy nie tracił wiary w swoją