Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale wszystkie te tragiczne sprawy były jej prawie obojętne. Nie miała z niemi nic wspólnego i jakby musiała być tylko ich biernym świadkiem, — tyczyły się bowiem jej przeszłości... A baronowa Teitelberg wyciągała radośnie ręce ku przyszłości. Rozumiała doskonale, że zbyt wiele lat straciła w dusznej atmosferze dostatku, ale i chłodu. Długie lata musiała pustkę życia wypełniać miłością do córki. Gdy Erika dorosła, stała się jej przyjaciółką. Nie miały przed sobą żadnych tajemnic. Zresztą cóż mogły mieć za tajemnice, żyjąc ciągle pod okiem człowieka, który niesłychanie dbał o najmniejsze pozory, a każdy, najdrobniejszy plan wyzwolenia unicestwiał jednem zmarszczeniem gęstych brwi, albo cierpką uwagą rzuconą jak syk przez grube, złośliwie zaciśnięte wargi.
Aż przyszła chwila, w której poznała księcia Strogowa.
Dziwny to był człowiek. Jeden jedyny może, który nie drżał przed potęgą finansową Geheimrata i lekceważył jego wpływy. Jak dziś pamięta ten dzień, w którym po raz pierwszy mąż ze zwykłą sobie brutalnością i lekceważeniem zaprosił księcia do ich domu.
— Więc przyjdzie pan do mnie na raut? — rzucił niedbale Geheimrat.
— Do pana nie, ale chętnie złożyłbym państwu swoje uszanowanie, — podkreślił spokoj-