Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/122

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziękuję ci Dymitr, że sprowadziłeś mnie tu między ludzi. Nie czuję się tak opuszczona i bezsilna, — mówiła, a w oczach jej jaśniały błyski szczęścia.
— Wdzięczność swoją musisz mi jednak Luizo w jakiś sposób udowodnić czynem, — mówił żartobliwie. Za wszystkie moje starania i trudy żądam pewnej zapłaty....
— Byleby nie była za wysoka... — uśmiechnęła się przekornie.
— Zrób mi tę łaskę i dzisiejszego wieczoru, nim zejdziemy do sali restauracyjnej, zmień czarną żałobną suknię...
— Dlaczego zależy ci na tem? — spytała zaciekawiona.
— Pragnę, aby wszystkie przykre wspomnienia zostały tam w willi na Grunewaldzie, jak w żałobnem mauzoleum.
Prosząco patrzył jej w oczy. Potem ucałował jej ręce z radością, jakby z góry wiedział, że nie odmówi prośbie.