Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/144

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy tu mieszka pan doktór Hiwi? — spytał Blindow.
— Tu, — odpowiedział uprzejmie mężczyzna. — Jak mam pana zameldować doktorowi?
— Radca policji Blindow z Berlina.
— Doskonale, o ile mi wiadomo, doktór Hiwi oczekuje pana niecierpliwie.
Potem młody człowiek zaprowadził detektywa do niskiego, mrocznego pokoju, w którym ustawione były staroświeckie meble.
Blindow z ciekawością rozglądał się po mieszkaniu i zauważył, że niema tu ani jednego zbędnego przedmiotu. W powietrzu unosił się duszny zapach, który przypominał niewietrzoną szafę. Zdziwiły tylko detektywa mocne okratowania wąskich okien.
Upłynęło zaledwie kilka minut, gdy drzwi sąsiedniego pokoju otwarły się i ukazał się w nich doktór Hiwi. Oczy lekarza przysłaniały ciemne, punktalowe okulary w rogowej oprawie. Cienkie wąsy nadawały twarzy uczonego wyrazu zniechęcenia, tylko na ustach błąkał się uprzejmy i zagadkowy uśmiech.
— Chcę najpierw przeprosić pana, że ośmieliłem się go trudzić... — powiedział japończyk, wskazując gościowi uprzejmie krzesło. Chciałem jednak przekonać się, czy zlecenie, które otrzymałem od księcia Strogowa, wykonałem ściśle. Cieszę się, widząc pana w Gdańsku...