Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

jak wobec wszystkich innych ludzi... Nie widzę najmniejszej różnicy... — tłumaczył miękko.
A gdy chciała oponować, wtedy zamykał jej usta pocałunkami. Od tego pamiętnego wieczoru nie myślała już o tem. Zdawało się jej, że wyprowadzono ją z mrocznych pokojów na łąkę pełną słońca i kwiatów. Przymykała oczy i nadstawiała twarz, ręce, całe ciało na dobroczynne promienie słońca. A one całowały jej włosy i usta, wlewały w nią ciepło i spokój. I szła coraz bardziej upojona, lękając się czasem tylko, by słoneczna droga nie dobiegła końca i nie wprowadzono jej znów do ciemnych, mrocznych podziemi.
A baron Teitelberg w tym czasie zmuszony był coraz częściej wyjeżdżać do chorego brata do Augsburga, albo do swych fabryk w Nadrenji. Ale księcia jakoś nie cieszyły te wyjazdy. Jakby nie doceniał nieograniczonej swobody jaką uzyskiwał on i jego kochanka po wyjeździe potentata giełdy z Berlina. Strogow bywał wtedy zamyślony, dziwnie niespokojny, skracał coraz bardziej sam na sam ze swoją kochanką.
Nie rozumiała tego dziwnego zachowania. Z lękiem pytała o powód roztargnienia. Ale Strogow znów zamykał jej usta pocałunkami.