Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/165

Ta strona została uwierzytelniona.

Strogow wyjął z kieszeni kartę wizytową i niechętnie wręczył ją przyjaciółce. Rzuciła wzrokiem na bilet i w oczach jej odmalowało się zdziwienie. Na bilecie wydrukowane było nazwisko doktora Hiwi.
— Jakto, nie cieszysz się przyjazdem naszego doktora? — spytała urażona.
Odwrócił głowę, jakby bał się spojrzeć jej w oczy.
— Ale wytłumacz, dlaczego?
— Dlatego, — mówił unikając jej wzroku — że w okresie szczęścia, jaki z tobą przeżywałem, zapomniałem, że czas płynie i przychodzi termin dotrzymania zobowiązań. Ciężko mi je wykonać.
— Nie rozumiem...
— Zrozum, że doktór Hiwi przyszedł się dziś upomnąć o duszę Strogowa... zaśmiał się nieswoim głosem.
Zamilkli, bo rozległo się ciche pukanie do drzwi.
Wszedł kelner, niosąc na tacy zamówione zakąski. Milcząc czekali, aż ustawi kolację na stole. Tymczasem pani Luiza obserwowała swego przyjaciela. Chodził głęboko zamyślony po pokoju. Wodziła za nim wzrokiem i teraz dopiero spostrzegła, że jej przyjaciel w ostatnich tygodniach znacznie się zmienił. W powodzi wypadków i wrażeń nie miała wolnej chwili, by nad tem się zastanowić. Dopiero w tej chwili