Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Z olbrzymiego pająka buchnął promień jasnego światła i zalał cały pokój.
W drzwiach stał uprzejmie uśmiechnięty baron Joe Teitelberg, brat zamordowanego.
Długą chwilę pani Luiza nie mogła ochłonąć z przestrachu. Obu rękami przyciskała skronie, o które uderzała krew, jak rozhukany młot.
— Nie przypuszczałem Luizo, że tak bardzo przerazisz się moją obecnością, — mówił gość starając się opanować zbyt szybki oddech. Przerażeniem swoim, sprawiłaś mi jednak przyjemność. Widzę, że bardzo muszę być podobny do Adolfa, jeśli rodzona żona, mogła mnie wziąść za zmarłego brata.
Wskazała mu krzesło. Usiadł ostrożnie, aby ciężarem olbrzymiego cielska nie rozgnieść złoconego cacka.
— Przyjechałem na jeden dzień z Augsburga do Berlina aby załatwić kilka ważnych spraw. Możliwe nawet, że zmuszony będę zatrzymać się tu nieco dłużej. Adolf zmarł tak gwałtownie, że nie zdołał zlikwidować kilku niesłychanie ważnych spraw politycznych i społecznych. Dobrze przynajmniej, że w porządku pozostawił swoje stosunki rodzinne i majątkowe. Obawiam się teraz, czy ludzie, z którymi związany był interesami politycznemi, zdołają rozwikłać kilka ważnych zagadnień. Wezwano mnie do pomocy, ale niestety i ja nie we wszystko byłem wtaje-