Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Spandawskiego. Nie wątpię jednak, że pani baronowa nie da się odwieść od tej miłej przejażdżki, tembardziej, że dziś doprawdy jest wyjątkowa pogoda, jak rzadko w Berlinie.
— Niestety książę, doprawdy nie mogę dopełnić obietnicy. Baron Joe Teitelberg przyjechał z Augsburga i chce koniecznie pomówić kilka słów ze mną o interesach. Zatrzymuje się bardzo krótko w Berlinie. Ale nie wątpię, że książę zechce wypić z nami szklankę herbaty...
Prosiła go oczami aby został. Zrozumiał natychmiast. Wszedł do pokoju, zdjął kosztowne futro i zadzwonił na służącego.
— Proszę odprawić konie, — rozkazał Strogow. — Proszę powiedzieć, że dziś nie mogę wyjechać do Spandau. Hrabiego Witzingerode przeproszę osobiście za zawód...
Swoboda, z jaką książę poruszał się w apartamentach baronowej, onieśmieliła gościa z Augsburga. Geheimrat Teitelberg starał się być dowcipny. Opowiadał o swoich wrażeniach, jakie odnosi w Berlinie, zachwycał się przemysłem metalowym Augsburga, rzucał przestarzałe dowcipy polityczne, poczem niespodzianie zaczął mówić o tragicznej śmierci brata. W zachowaniu jego znać było, że stara się potopem słów pokryć swoje zmieszanie.
Strogow nie starał się ułatwić baronowi jego niemiłego położenia. Przeciwnie, milczał i pa-