Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/39

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wątpię nawet, że w klubach pan nie bywa, — odciął spokojnie Strogow. Uważam jednak, że jako dobry opiekun powinien pan ofiarować swój czas bratanicy.
— Ależ szwagier napewno zrobi to ustępstwo, — wtrąciła gospodyni obawiając się aby dyskusja nie przeszła na zbyt ostre tory.
Baron Teitelberg i Strogow skrzyżowali spojrzenia. W oczach Geheimrata przebijała wściekłość i nienawiść, szare oczy księcia wyrażały zupełną obojętność.
— Książę zwykł siedzieć na dwóch krzesłach? — rzucił niespodzianie Geheimrat. — Interesuje się bowiem równocześnie interesami szwagrowej i bratanicy...
— Zwykle siedzę na jednym, ale z gwarancją, że go nie rozduszę nieociosaną figurą, — odpowiedział ostro Strogow.
Tymczasem Lotti przyniosła zastawę do herbaty. Niemiłe spięcie zostało zażegnane.
Baron Teitelberg udawał nawet dobry humor. Opowiadał na jaki wspaniały wynalazek wpadł on i brat jego w czasie wojny, gdy dostawa herbaty do Niemiec wskutek blokady Anglji i Ameryki została wstrzymana. Wszyscy pili namiastkę, nawet dwór panujący i zachwycali się zapachem i aromatem. Sam genjalny Wilhelm chwalił nadzwyczajny smak nowego importu z Chin. Gdyby jednak wiedział, że her-