Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/61

Ta strona została uwierzytelniona.

kilku dni preparat ten dzięki panu był gotów w berlińskich zakładach chemicznych — spytała.
— Całkiem proste. Musieliśmy czekać na ciszę w powietrzu. Wiatr, albo opady atmosferyczne byłyby zniszczyły drogi preparat, dla którego produkcji niestety brak w Niemczech surowca. Dzisiaj w powietrzu panuje cisza, tak, że przekonany jestem, iż mgła, którą państwo widzicie, dotrwa do rana. Wystarczy zaś kilka godzin, aby „Caisit“ zniszczył bakcyle. Ale przestańmy mówić o „Caisicie“, pomówmy raczej o podróży państwa poza granice nieszczęśliwego kraju.
— Ależ doktorze, — przerwała nerwowo baronowa Teitelberg. — Pocóż mamy opuszczać Berlin, skoro wszystko jest na najlepszej drodze do usunięcia niebezpieczeństwa...
— A jeśli moje doświadczenia okażą się w praktyce mylne? — zapytał z powagą doktór Hiwi. — Musi pani liczyć się z tem, że między mikroskopem a życiem djametralne nieraz zachodzą różnice. Uważam, że jeśli macie paszporty, to ani jednego dnia nie powinniście zwlekać z wyjazdem...
— Luizo, ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo podupadłaś na zdrowiu — wtrącił zaniepokojony nagłą zmianą jej decyzji Strogow. W ostatnich dwóch miesiącach zmieniłaś się poważnie. Nieraz trudno mi doszukać w tobie