Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/64

Ta strona została uwierzytelniona.

ster władzy, przedstawiał się w jej myślach jako obszar zupełnego chaosu. Jako szwajcarka zamiłowana w ładzie i porządku, bała się niespodzianek. Miała ich zresztą dość w ostatnich latach w Niemczech... Teraz żałowała, że pod wpływem chwilowej depresji tak szybko zgodziła się na wyjazd. Czy nie lepiej było namówić Strogowa, aby udał się do Wiednia, gdzie mogła złączyć się z Bauernburgami i córką? Wiedeń znała doskonale, był dla niej o wiele sympatyczniejszy od Berlina. Warszawy obawiała się panicznie. Pod wpływem samotności w rozgorączkowanych myślach pani Luizy państwo polskie przedstawiało się jej w coraz potworniejszych barwach.
— Jutro rano połączę się telefonicznie z Dymitrem i wpłynę na niego, aby jeszcze zmienił postanowienie, — myślała. Jeśli już koniecznie mamy uciekać z Berlina, wyjedziemy przynajmniej do Austrji, skąd łatwiej będzie można przedostać się na zachód.
Z przyjemnością myślała, że po opanowaniu epidemji w Niemczech, przepisy ochronne państw zachodnich muszą być cofnięte i wtedy wyjedzie z Dymitrem na Riwierę francuską. Przed oczami jej zaczęła grać tysiącem iskier rozgrzana w słońcu tafla lazurowego morza, białe, jakby wtłoczone w gąszcz zieleni luksusowe wille. W wyobraźni widziała już siebie