Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/67

Ta strona została uwierzytelniona.

dwójny cios w nią uderzył: pierwsza utarczka z mężem o Strogowa, a potem bezczelne żądanie pienieędzy.
— Pamiętam. Mów dalej, — rozkazała sucho.
— Ten list ja wysłałam...
— Lotti!!
— Tak ja, — powtórzyła szybko, chcąc jaknajprędzej zrzucić ciężar ze swego sumienia. — Teraz, gdy pani wyjeżdża, powiem wszystko... Ja wysłałam list, ja wiedziałam nawet, kto go pisał.
Pani Luiza opadła bezsilnie w fotel, twarz jej była tak blada, że zdawało się, iż kropla krwi nie krąży pod skórą. Rozszerzonemi z przerażenia źrenicami patrzyła w twarz dziewczyny.
— I ty byłaś zdolna popełnić taką podłość?
— Tak.
— Ty sama?
— Nie, byłam bezwolnem narzędziem w rękach złych ludzi... Dziś mi już wszystko jedno... Proszę mnie tylko wysłuchać, a potem zrobi pani ze mną, co zechce... Pan Hauner, ustawicznie prześladował mnie swoją miłością, mimo, iż miałam narzeczonego, Hauner podobał mi się bardzo... Wymykałam się z nim do kina i na zawody sportowe, w których brał udział... Państwa tak często nie było w domu... Pan Hauner wzywał mnie do swego pokoju i tam rozmawiał ze mną serdecznie, i tak