Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/68

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwnie, że w jego obecności traciłam głowę. Johann podejrzywał nas jednak. Baliśmy się, że doniesie o wszystkiem panu Geheimratowi. Ułożyliśmy się więc, że około godziny siódmej wieczorem, pan Hauner wyjdzie z biura i Johan otworzy mu drzwi. Potem ja schodziłam do gościnnych pokoi, odsuwałam z zasuwy okno i wpuszczałam z powrotem pana Haunera do pokoju. Tam spotykaliśmy się zawsze. Czasem rozstawaliśmy się dopiero nad ranem... Pan Hauner obiecywał, że się ze mną ożeni. Obydwoje jednak nie mieliśmy pieniędzy na urządzenie mieszkania. Jednego dnia Hauner wynajął u mojej ciotki mały pokój, w którym często sypiał, a częściej jeszcze bawił się i pił z kolegami. Gdy w niedzielę przychodziłam do ciotki na Stralau, coraz częściej zastawałam go w sklepie. Ustawicznie naradzał się nad czemś z ciotką. Jednej niedzieli otrzymałam od pani urlop na całą dobę, aż do poniedziałku rano. Wieczorem zastałam ich obydwoje w sklepie. Konferowali o czemś zawzięcie i zamilkli, gdy weszłam. Hauner był bardzo zdenerwowany i przygnębiony...
Urwała nagle, jakby zabrakło jej tchu do dalszego opowiadania. W pokoju zapanowała przygnębiająca cisza, przerywana tylko przyspieszonym oddechem obu kobiet.
— Mów dalej, — przerwała ciszę baronowa.