Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/76

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zbudzisz bezzwłocznie panią i doręczysz jej tę depeszę. Powiesz, że ja tu czekam i proszę, aby pani mnie przyjęła, — rozkazał krótko.
Dziewczyna wzięła telegram do ręki, stała kilka sekund, jakby chciała coś powiedzieć; ale Strogow spojrzeniem odepchnął ją od siebie. Słowa zamarły dziewczynie na ustach. Szybko wbiegła na schody. Weszła cicho do sypialni baronowej, odsunęła portjery, podniosła żaluzje. Promienie zimowego słońca wtargnęły przez szyby do pokoju, wyzłociły kąty i wesoło zaczęły igrać na różowych tapetach. Potem przeniosły się na olbrzymie barokowe łóżko i drażniły twarz śpiącej. Pani Luiza skrzywiła się niezadowolona, że coś mąci jej sen. Lotti zbliżyła się do łóżka, nachyliła się nad swoją panią:
— Przyszedł telegram.
Baronowa otworzyła oczy, uśmiechnęła się do pokojówki, ale widocznie przypomniała sobie przeżycia wczorajszego wieczoru, bo uśmiech odleciał natychmiast z jej twarzy. Wyciągnęła rękę po blankiet, rozerwała szybko pieczęcie.
Erika donosiła, że jest zupełnie zdrowa i wyjeżdża z Bauernburgami w kierunku granicy austrjackiej. — „Jedziemy silnym wozem — pisała Erika — tak, że spodziewamy się następnego dnia w południe minąć granicę niemiecką. Wszystko jest przygotowane, nie spodziewamy się żadnych trudności przy wjeździe.“