Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.

Równocześnie Erika prosi matkę, aby możliwie jaknajszybciej opuściła Niemcy, gdyż wiadomości, które nadchodzą z Berlina, są silnie niepokojące.
Pani Luiza odłożyła telegram i odetchnęła z uczuciem wielkiej ulgi. A wiec jej córka, dzięki uprzejmości przyjaciół znajduje się już bezpieczna poza kordonem epidemicznym... Spojrzała jeszcze raz na telegram. Nadany był poprzedniego dnia rano, czyli Erika znajdowała się blisko granicy.
Wiadomość o wyjeździe córki wprawiły ją w dobry humor. Już chciała odezwać się do pokojówki, gdy przypomniała sobie wczorajsze wyznanie. Dobre słowa zamarły pani Luizie na ustach. Lotti zameldowała nieśmiało:
— Książę Strogow czeka na dole i prosi uprzejmie, aby pani baronowa przyjęła go niezwłocznie.
— Czy książę mówił, w jakiej sprawie chce się ze mną porozumieć?
— Nie mówił, przeglądał tylko mapę, kazał mi wręczyć telegram i powiedzieć, że ma ważny interes...
Pani Luiza wstała szybko z łóżka, ubrała w fjołkowy szlafrok i podeszła do lustra. Przeraziła się bladym wyglądem swej twarzy. Oczy jej podkrążone były głęboko, na powiekach snuły się niebieskawe cienie. Nawet Lotti zwróciła uwagę na jej niezwykłą bladość.