Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/79

Ta strona została uwierzytelniona.

przez które wszedł morderca. Chcę władnie telefonować do Blindowa, aby opowiedzieć mu o tych szczegółach... A potem, pamiętasz tych dziesięć tysięcy marek, które na kilka dni przed śmiercią męża pożyczyłeś mi... Obiecałam ci je zwrócić...
— Ależ Luizo, nie potrzebujesz się tą sumą denerwować, oddawna mam ją już z powrotem w kieszeni.
— Jakto? Kto ci oddał? — spytała nerwowo.
— Odebrałem pieniądze od bandy szantażystów, którzy chcieli wymusić pieniądze na tobie... Wyszły więc z mojej kieszeni i wróciły do mojej kieszeni, niepotrzebnie sprawiając ci tyle przykrości. Byłabyś uniknęła wszystkiego, gdybyś wtedy wyznała mi, na co pieniądze są ci potrzebne. Niestety, nie miałaś do mnie zaufania...
— Dymitr, nie mów tak... Do ciebie mam bezgraniczne zaufanie... Ty ani słowem nie wspomniałeś mi o tem, że domyśliłeś się prawdy. Nie mówiłeś nic, że od Lotti wydobyłeś ważne zeznania, i o to mam do ciebie głęboki żal...
— Żartujesz Luizo. Wziąłem na swoje barki obowiązek rozprawienia się w twojem imieniu ze zgrają wyzyskiwaczy. Nie chciałem, abyś zetknęła się z ludźmi najgorszego gatunku. Rozumiesz chyba, że najłatwiej mi było skie-