Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/91

Ta strona została uwierzytelniona.

ziono do Berlina aprowizacji. Z wielkim trudem po kilkugodzinnej bieganinie, Johann zdobył przez znajomych trochę sterylizowanego mleka, jarzyn i kawałek mięsa. Mięso kazałam przygotować na drogę... Musisz pościć.
— Rozpacz — westchnął z tak nieszczęśliwą miną, że roześmiała się serdecznie.
— Trudno, mój drogi. Miesiąc temu zajadałeś majonezy z ryb i raków, homary, pulardy i pasztety z drobiu, teraz możesz trochę pościć...
— Nie mów, nic wspominaj tych błogosławionych czasów, bo oszaleję, — mówił zrozpaczony. Miesiąc już oddycham siarką i „caisitem“ naszego kochanego przyjaciela, odżywiam się sterylizowanem mlekiem i marchewką i mam wrażenie, że cały jestem już wysterylizowany. Za kawałek kiełbasy sprzedałbym samego siebie...
Zamierzali usiąść do stołu, gdy w hallu rozległ się ostry głos dzwonka.
— Ciekawa jestem, co za gość o tak spóźnionej porze — spytała zdziwiona.
— Nie mam pojęcia, komu chciało się przyjść do nas na Grunewald...
Za chwilę rozległo się lekkie stukanie do drzwi jadalni. Bez zameldowania wszedł do pokoju doktór Hiwi. Był dziwnie uroczysty, tylko na twarzy uczonego błąkał się zagadkowy