Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/102

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy oszalałeś? — burknął radca. — Jak możesz wierzyć w takie brednie?
— Kiedy wierzę, — powiedział z naiwną szczerością Johann, — i jak nie mam wierzyć, skoro po nocach słyszę, jak w tym pokoju ciągle coś się tłucze, kołacze jakby sam baron za życia...
Strogow położył rękę na ramieniu wystraszonego Johanna.
— No, otwieraj prędzej, — rozkazał spokojnie. — Zaraz przekonasz się, że nic tam nie kołacze...
Johann nacisnął zatrzask do ciemnego pokoju. Książę przekręcił taster. Światło pająka elektrycznego wypełniło pokój. Wszystkie meble, każdy najdrobniejszy przedmiot stał na tem samem miejscu, na którem znajdował się w chwili tragicznej śmierci barona Teitelberga. Nawet ogarek cygara, który zdusił Kanner w chwili morderstwa, leżał na olbrzymiej bronzowej popielnicy.
Johann rozglądał się trwożliwie po pokoju. Ład i porządek, jaki tu panował, zaczęły go jednak uspakajać.
Książę i Blindow przeszli do drugiego pokoju.
Zaledwie zapalili światło z ust detektywa i księcia wyrwał się okrzyk zdumienia.
Na ziemi leżał trup młodego człowieka, zwrócony twarzą do dywana. Wokoło głowy utwo-