Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/114

Ta strona została uwierzytelniona.


VI.


W HOTELU ADLON.


Pięknie emaljowana limuzyna płynęła peł Pięknie gazem przez gładkie jezdnie Grunewaldu. Na Kurfürstendamm auto wymijało zręcznie tramwaje i autobusy, zwolniło nieco pęd koło ogrodu Zoologicznego i na Brandenburger Tor czekało cierpliwie na wolne miejsce w olbrzymim łańcuchu pojazdów, które zmierzały w najbardziej ruchliwą arterję Berlina, na ulicę „Unter den Linden.“
Przez zwierciadlane szyby limuzyny patrzała baronowa Teitelberg z takiem zdziwieniem i zainteresowaniem na ruch uliczny, jakby to olbrzymie, jasno oświetlone miasto przesuwało się po raz pierwszy przed jej oczyma.
— Dymitr, gdzie kazałeś jechać szoferowi? — spytała.
— Do hotelu Adlon. Telefonicznie zamówiłem dla ciebie mały, dwupokojowy apartament...