Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Pies rzeczywiście nastawił uszy, z jakąś rozkoszą poruszał wilgotnemi nozdrzami, a na znak zadowolenia wachlował olbrzymim, puszystym ogonem.
Dyrektor hotelu podszedł do księcia i zawiadomił, że kufry baronowej przeniesione są do apartamentu na pierwszem piętrze.
Baronowa i Strogow weszli na schody, wysłane puszystym dywanem, kierując się za boy’em, który uprzejmie wskazywał im drogę. Weszli wreszcie w labirynt jasno oświetlonych pokoi hotelowych i stanęli przed drzwiami pokoju.
Apartament zachwycił baronową. Białe, srebrną nitką przetkane tapety na ścianach i ponsowe foteliki na jasnym dywanie odbijały jak piękne, dojrzałe maliny. Światło wpłynęło doskonale na usposobienie pani Luizy. Zaczęła odzyskiwać humor.
— Wiesz, Dymitr, że twój pomysł był genjalny...
— Musisz mi też podziękować, gdy tylko boy wyjdzie, — szepnął jej cicho do ucha.
Oboje czekali cierpliwie, aż chłopiec oświetli następny pokój.
Zaledwie pozostali sami, Strogow otoczył ramieniem swą kochankę i silnie przycisnął ją do siebie. Odchyliła wtył głowę, a w jej oczach migotały blaski miłości i poddania się. Wpił