Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/125

Ta strona została uwierzytelniona.

opowiadałeś mi tyle ciekawych rzeczy o sobie i swoim kraju. Byłam tak zasłuchana, że zapomniałam o całym świecie. Dopiero mąż zbudził mnie z zasłuchania. Ale przyznaj Dymitr, że odgrywałeś rolę nieszczęśliwego. Wiedziałeś, że tem najlepiej zyskasz moją sympatję...
— Mylisz się, — przerwał gwałtownie. — Wobec ciebie byłem zawsze szczery. Wtedy byłem nieszczęśliwy. Nie miałem żadnych wieści z kraju od moich najbliższych. Myślałem, że pozostali w tym strasznem krwawem oparzelisku. Kiedyś opowiem ci wszystko, a przekonasz się, co nurtowało we mnie, a przecież musiałem być uprzejmy, uśmiechać się, by nikomu nie psuć rautowego nastroju. Ten wieczór nigdy chyba nie zniknie z mojej pamięci...
Uśmiechnął się boleśnie i patrzył na dywan, jakby na nim, jak na ekranie, przesuwały się jakieś sceny z jego tragicznego życia.
— Biedny Dymitr, — szepnęła cichutko.
Jej szept zbudził go z zamyślenia. Oderwał oczy od dywanu.
— Tak wtedy byłem biedny — potwierdził cicho — ale dziś los wynagrodził mnie stokrotnie. Mam ciebie... Mam prawo snuć wielkie i śmiałe plany na przyszłość. Boję się jednak myśli: czy pójdziesz za mną. Może chwilowy kaprys twój pryśnie i jednym zamachem potargasz wszystkie mgły moich marzeń. Wtedy byłbym bardziej