Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/136

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy książę śpi? — spytał troskliwie Strogow?
— Śpi. Wczoraj chory do późnej nocy kazał sobie czytać biblję. Potem nie pozwolił się położyć do łóżka, tylko zasnął w fotelu. Narzekał na pana... Skarżył się, że mimo tego iż lada chwila zamknie oczy, nikt nie troszczy się o przywołanie popa. Bardzo był rozsierdzony, groził, że pana...
— Milcz! — mruknął poirytowany Strogow, potem zacierając zziębnięte ręce, rozkazał krótko: — Przygotuj mi szybko kąpiel i śniadanie.
— Dlaczego jestem tak głodny? — dziwił się Strogow niezmiernie. — Jadłem przecież obfitą kolację... Ano, za dużo emocji... — rozstrzygnął krótko i wszedł do sypialni, aby przebrać się w pyjamę.
Duże, rozścielone łóżko nęciło go strasznie. Biała pościel, jakby tkliwym szeptem zapraszała go do spoczynku.
— Nie mogę, nie mogę, — bronił się przed sobą i odwrócił się od łóżka, aby nie ulec pokusie.
Ciepła kąpiel i zimny prysznic przywróciły mu zaraz siły. Po gimnastyce znikły już wszystkie ślady bezsennej nocy. Przy śniadaniu czuł się znakomicie.
— Co znaczy młodość i siły... — mówił do siebie z zadowoleniem. — Trzecia noc bezsenna