Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/143

Ta strona została uwierzytelniona.

Chwyciła obsadkę pióra, starała się pisać, ale pióro wyleciało z jej drżących palców.
— Pisz! — rozkazał ponownie.
Napisała adres.
— A teraz napisz do ciotki list z zawiadomieniem, że o wszystkiem wiem, i że sama udzieliłaś mi informacji.
— Boję się...
— Słuchaj, Lotti, nie przeciągaj struny. Za chwilę może być już zapóźno...
Pochyliła głowę, drżącą ręką skreśliła kilka słów na papierze.
Strogow patrzył w jej twarz i zauważył ze spokojem, że barwa jej policzków niewiele różni się od białego papieru. Gdy skończyła pisać, wziął list, włożył go starannie do koperty i schował do kieszeni.
— A teraz idź do portjera, otrzymasz klucz od pokoju nr. 117. Baronową obudzisz dopiero za godzinę. A nie zapomnij po drodze, że najmniejsze przekroczenie, a zmienisz ten lokal na celę więzienną...
Dziewczyna wstała z krzesła i wyszła przygnębiona z czytelni. Strogow wyminął ją w hallu i wybiegł na ulicę.
— I taką gęś wciągnęli do spółki... — mruknął sam do siebie. Potem zawołał taxi.
— Do Stralau! — rozkazał krótko szoferowi.