Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/144

Ta strona została uwierzytelniona.

Lotti stała chwilę bezradna w hallu, patrzyła w szklanny kołowrót, za którym znikł Strogow. Potem wolno przeszła do okienka portjera, gdzie otrzymała klucz od apartamentów baronowej. Szła po schodach, słaniając się z osłabienia i niedawnej emocji. Miała wrażenie, że krew spłynęła jej z głowy do nóg. Cicho otworzyła drzwi pokoju swej pani.
W olbrzymich falach białej pościeli spała spokojnie baronowa Teitelberg. Koronkowy czepek odsunął się nieco z jej czoła i wyzwolił kilka jasnych kosmyków włosów. Na twarzy śpiącej malował się wyraz szczęścia. Małe usta rozchyliły się w delikatnym uśmiechu.
— Wie o wszystkiem, czy nie wie? — pytała sama siebie zalękniona dziewczyna.
Nagle baronowa Teitelberg otworzyła oczy i uśmiechnęła się do pokojówki.
— Ach, jak dobrze, Lotti, że przyszłaś, — powiedziała zadowolona.
Pokojówka jednak skierowała wzrok na dywan. Nie śmiała spojrzeć w oczy swojej pani.


∗                              ∗