Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/148

Ta strona została uwierzytelniona.

— Godną pochwały jest pańska punktualność, — mówił prezydent z uznaniem, witając starego detektywa. — Bije właśnie druga...
— Pozostałość po dawnej szkole... — odpowiedział z uśmiechem radca.
— Wraca pan z pogrzebu?
— Tak, smutna uroczystość ma się właśnie ku końcowi...
— Przypuszczam, że opis pogrzebu będzie znów doskonałą sposobnością dla fabrykantów sensacji.
— Niewątpliwie. Dziś rano zaatakowano znów policję. „Germanja“ zarzuca nam brak wszelkiej inicjatywy w prowadzeniu śledztwa. Twierdzi, że ani na krok nie ruszyliśmy naprzód, że zbrodniarz śmieje się z nas w kułak i czyha na nową ofiarę.
— To przykre...
— Tem bardziej przykre, że „Germanja“ ma rację — odpowiedział Blindow.
— Ale jak temu zaradzić?
— Całkiem prosto. Musimy zmienić rolę. Teraz my powinniśmy naprędce sfabrykować jakąś plotkę i przesłać ją w formie urzędowej do pism. Będzie to znakomitym środkiem na niecierpliwość opinji, — a potem, taki komunikat uśpi czujność zbrodniarza, który upewni się, że policja kroczy po fałszywej drodze i będzie mniej czujny jak dotychczas. Uważam, że narazie jest to jedyny środek...