Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/153

Ta strona została uwierzytelniona.

tuację, jako szefa bezpieczeństwa. Choćby w godzinę po popełnieniu przestępstwa zbrodniarz został schwytany, — z obowiązku muszę być niezadowolony, że nie nastąpiło to jeszcze wcześniej... Chyba pan mnie rozumie... Równocześnie jednak przyznaję, że sprawa jest trudna i że nikt nie potrafi rozgryźć tego twardego orzecha z wyjątkiem pana... Najfatalniejszy dla mnie jest nacisk ministerstwa spraw zagranicznych. Niema dnia, — co mówię, — niema godziny, aby nie telefonowano tu z zapytaniem, czy walizka odnaleziona i czy zbrodniarz już jest pod kluczem.
— Nie można się dziwić, panie prezydencie, — powiedział detektyw z gorzkim uśmiechem. — Gdyby zbrodniarz zdołał przewieźć walizkę po za nasze granice i odkryć tajemnice „Trustu“, to państwo niemieckie byłoby sromotnie skompromitowane. W stu wodach nie obmylibyśmy się przed opinją europejską... Zdenerwowanie panów z ministerstwa spraw zagranicznych jest zupełnie zrozumiałe, tem bardziej, że i panów tych można będzie winić...
— Co pan przez to rozumie?
— Samobójstwo dr. Rauburga.
— Cóż samobójstwo to ma wspólnego ze zbrodnią na Grunewaldzie?
— Och ma i to bardzo wiele. Ale niech pan prezydent nie pyta mnie o szczegóły.