Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/154

Ta strona została uwierzytelniona.

Może mylę się, a nie chciałbym jakiegoś niesłusznego podejrzenia rzucić na tego w gruncie rzeczy porządnego człowieka....
— Nie będę nalegał, ale może przynajmniej ogólnikowo powie mi pan jak wytłumaczyć to samobójstwo?
— Dr. Rauburg nie miał czystego sumienia, — to pewne. Z ramienia rządu zasiadał w „Truście P. Z.“ i tam gdzieś powinęła mu się noga. Gdy kilka dni temu zapytałem go w tym gabinecie o „Trust P. Z.,“ to biedakowi zdawało się, że ja znam jego tajemnicę. To przeraziło go tak dalece, iż popełnił samobójstwo w obawie przed konsekwencjami... Niestety, wymierzył sobie sprawiedliwość trochę przedwcześnie, bo ja wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o sprawie. Gdyby Rauburg dziś żył, to zbrodniarz dawno byłby unieszkodliwiony... A tak...
— Panie radco, — przerwał prezydent policji, — czy wierzy pan w pomyślny wynik śledztwa?
Blindow żachnął się niemile dotknięty.
— Nie wolno mi nie wierzyć. Jestem, panie prezydencie, nie tylko urzędnikiem policyjnym, ale i patrjotą niemieckim. Zdaję sobie dokładnie sprawę z tego, jak wielki obowiązek na mnie ciąży. Gdyby sparaliżowanie planów zbrodniarza wymagało mego życia, nie wahałbym się oddać tych parę lat starczego bytowania...