Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/162

Ta strona została uwierzytelniona.

walizkę, bez namysłu rozstrzygnąłbym sprawę na korzyść walizki. I nie wątpię, że moje zdanie podzieliłoby i ministerstwo spraw zagranicznych.
Sprawa walizki zaintrygowała silnie prezydenta Haukena, bo umilkł i w głębokiem zamyśleniu schylił głowę. Słowa detektywa wykazały mu jasno, że w walizce musiał się znajdować jakiś ważny chemiczny preparat, który był okową tego łańcucha, którym Trust P. Z. starał się zdusić swego odwiecznego wroga: Polskę. Musiała być to straszliwa broń, jeśli Teitelberg z tak wielkiemi ostrożnościami starał się ją przemycić do Warszawy. Teraz prezydentowi policji wydawało się zrozumiałe, że zbrodniarz musiał znać tajemnicę i nie wahał się dla niej uśmiercić Geheimrata, aby wytrącić mu jego tajemniczą broń z ręki. Sprawa nabierała teraz pierwszorzędnej wagi.
Myśli Blindowa nie musiały być również wesołe. I on zastanawiał się nad tem, jakie konsekwencje czekają kraj, jeśli zbrodniarz zużytkuje wynalazek Teitelberga. Gdyby przynajmniej zamordowany miał wspólników, którzy równie dobrze jak Geheimrat byliby poinformowani o znaczeniu chemicznych substancyj i umieli im przeciwdziałać... Cóż z tego, kiedy potentat nie dowierzał nikomu. Zamknął swoją tajemnicę w grobie. Ale w jaki sposób zbrod-