Strona:Aleksander Błażejowski - Walizka P. Z.pdf/163

Ta strona została uwierzytelniona.

niarz mógł się dobrać do tej najbardziej ukrytej tajemnicy Geheimrata? — dziwił się Blindow, a równocześnie w jego duszy budził się dziwny lęk na myśl o człowieku, który jest tak silny, że jednem pchnięciem potrafi unicestwić plany zaciętych i potężnych wrogów...
— Kto to jest? — myślał stary detektyw i na to pytanie nie znachodził odpowiedzi. A postać tajemniczego zbrodniarza wydawała mu się tak potężna, że wobec niego otoczenie baronowej można było porównać tylko do bezsilnych dzieci...
Długo trwało przygnębiające milczenie w gabinecie prezydenta policji. Przerwał je wkońcu stary detektyw:
— Szybko muszę uderzyć... — powiedział cicho, jakby budził się ze snu.
Hauken spojrzał pytająco na drobną, silnie pooraną zmarszczkami twarz swego podwładnego.
— Co pan powiedział?
— Powiedziałem, że szybko muszę uderzyć, — mówił już spokojnie i z głębokim namysłem Blindow. — Dalsza niepewność stwarza zbyt uciążliwą atmosferę. Nie możemy żyć pod ustawicznym terorom tego człowieka... Może raczej szybkiem pociągnięciem uda mi się ogłuszyć go i unieszkodliwić, aniżeli powoli za-